Dzisiaj przychodzę do Was z iście wiosenną metamorfozą;)
Będzie duuużo koloru, motywów, technik, dosłownie wszystko i nie żartuję! Chcę Was zmobilizować do działania, do projektów …
Minęło dużo czasu, zanim poskładałam wszystko do kupy. Przez mój przedpokój przeszedł dosłownie armagedon, haha!
Było i szpachlowanie, i malowanie …, ale to pikuś w stosowaniu do wymurowania ścianki i oprawienia drzwi do piwnicy, ba! nawet płytki na przekazanych używanych!
Co prawda, przede wszystkim jeszcze najgorsze – czyli wykończenie schodów, ale na chwilę obecną, to już za drogi gips – jak to się mówi, więc musisz się poczekać;)
Wracając do spraw, które osobiście przeprowadziłam …
Najpierw na tapetę poszła siećówkowa, zwykła szafka na buty z płytami meblowymi i wieszak … kolor popularny – biały.
Ktoś by pomyślał … przeciąć może zostać – pasuje do nowego koloru ściany;)
Jednak jak wiecie, u mnie długo meble nie używane białe 🙂
No może poza szafą pax, gdzie mój Darek broni transakcji i nogami … ech …
Jak widzicie, wiało nudą…Poza tym szafka już była trochę sfatygowana. Biały nie był już pięknym, świeżym kolorem…no i ta płyta meblowa, nic szczególnego jak dla mnie.
Ja chciałam mieć – jak zawsze zresztą – coś innego, szlachetniejszego, no po prostu w moim charakterze i guście 🙂
Do tego wieszak…lustro…no właśnie.
Koncepcja na te meble była, ale ni w pinokio! nie pasowało do tego lustro…
Przerabiać je? Znowu?
Szybko postanowiłam, że stworzę sobie nowe 😉
No dobrze, to po kolei :
Fronty szafki były uchylne, mocowane na drewniane kołki po bokach. Musiałam wykręcić śruby scalające korpus z dnem szafki, rozchylić boczne płyty i szybkim ruchem wyjąć je. Na marginesie, to własne stopy też mi się przydały do tej akcji, haha!
Tradycyjnie całość zmatowiłam papierem ściernym o gradacji 120 i pomalowałam podkładem akrylowym w spray’u. Nie pytajcie o ostateczny kolor, został zrobiony z wymieszania różnych odcieni emalii akrylowych 😉
Co do frontów, to było trochę tańcowania!
Nie jestem specjalistą od przyklejania forniru, ba! W ogóle się na tym nie znam…
Trochę czytałam, jak to zrobić w prosty sposób, ale…na drewnie, sklejce…a tu mamy płytę…
Jednak postanowiłam spróbować, metodą prób i błędów – bo człowiek zawsze się czegoś wtedy nauczy 😉
Ciężko było zakupić niestacjonarnie fornir na fizelinie…stacjonarnie, jeszcze bardziej. Odnosi się to oczywiście do okolic mojej miejscowości.
Jaki fornir wybrać? Czym się kierować…nie miałam pojęcia. Zakupiłam fornir w miarę gruby, orzechowy, przepiękny 😉
To były moje celowane parametry 🙂
Jak się potem okazało, fornir mocno spękał pod wpływem moczenia, wyłuszczyły się miejsca, w których były sęki, a które musiałam potem dokleić.
No dobrze, spróbowałam z wikolem…
Najpierw przykleiłam fizelinę do forniru, potem całość do frontów i docisnęłam czym mogłam, w miarę równomiernie :)))
Po 24 godzinach, wyglądało na całkiem dobrze sklejone…przypadkiem zsunął mi się jeden front. Pyk! i część forniru się odkleiła…masakra…
Jak widzicie, moja praca zamieniła się w pył….
W sumie, jak dobrze się przyłożyłam, to i reszta odpadła.
Mąż stwierdził: “przyniosę ci świetny klej z pracy”…poliuretanowy…
Kto kojarzy co to za ustrojstwo, ten chyba się domyśla, co mogło się wydarzyć. Pokrótce powiem Wam tylko, że owy klej zachował się jak pianka montażowa z opóźnionym zapłonem.
Pamiętajcie! Co Was nie zabije, to ‘raczej’ wzmocni.
Z pomocą przyszły dodatkowe worki z klejem i gipsem, które pozostały mi z remontu. Oczywiście przy wszystkich spektakularnych i innowacyjnych metodach klejenia forniru byłam sama, haha!!!
Nie myślcie sobie, udało się!
Wszystko się fajnie skleiło, partyzantka nie wyszła mi bokiem!
Ale nie polecam tej przypadkowej metody nowicjusza 🙂
Zgadałam się ostatnio ze znajomym, który do płyt meblowych stosował klej kostny. Podobno świetnie zintegrował się fornirem. Następnym razem wypróbuję ten klej i Wam opiszę 😉
No dobrze…co potem…potem, to już tylko z górki.
Zapas forniru przycinamy, zostawiając jakieś 1-2mm. Nie obcinamy na styk. Potem gąbką ścierną szlifujemy brzegi (z góry na dół ), żeby nie odkleić niczego. Ubytki również podklejamy i szlifujemy całość ( papierem 150 a potem 240 ), do gładkości.
Wnętrze szafki pozostawiłam bez zmian.
Dodatkowo wszystko zabezpieczyłam satynowym bezbarwnym lakierem do blatów itp. Natomiast, żeby nadać lekkości i dodać charakteru, szafka na buty zyskała toczone pod skosem bukowe nóżki 🙂 Montaż ich był banalnie prosty. Wystarczyło zaznaczyć, miejsca na wkręty, nawiercić delikatnie wiertłem do drewna i przykręcić. Najlepiej kupić nogi meblowe, które są już z mocowaniem 😉
Wisienką na torcie zostało lustro 🙂
Zobaczcie jak zmienia każde wnętrze dodanie koloru!
Wielu kolorów 😉
Lustro zostało wykonane ze sklejki liściastej, ręcznie docięte z zakupionej formatki. Tafla została przyklejona za pomocą kleju montażowego. Motywy zostały wypalone a następnie pomalowane farbami akrylowymi.
Nie wiem, czy jesteście tego zdania, co ja…
Nie lubię niczego wyrzucać … a jednak szafka była paskudna i czekał mnie ogrom pracy. W dodatku założyłam sobie rzeczy, z pomocą nie miałam wcześniej styczności, jak klejenie forniru, czy wypalanie w drewnie. Moje pierwsze próby z pirografem dostępne zobacz tutaj: klik
No i uwzględniają duże ilości pracy, nie skłoniły mnie do wyeksportowania jej na gabaryty 🙂 Udało się!
Lustro zamiast to moja realizacja, z którą jestem bardzo dumna. Dużo wypalania, motania się z końcówkami … ale polubiłam to 🙂 W głównych uwielbiam motywy zwierzęce, roślinne, wszelakie ptactwo, owadzie motywy … Nastraja mnie do bardzo pozytywnie do życia, daje wam takako pogląd na otaczający świat … ekologię , potrzeby recyklingu …
Dopiero teraz mogę przedstawić, że moja praca ma wpływ na zminimalizowanie tego pędu owczego w stronę konsumpcji. Myślę, że produkuje się wszystkiego dużo, za dużo … Żeby chociaż była połowa z tej konkretnej jakości, trwałości … Niestety tak nie jest. Tyle rzeczy się marnuje …
Obecnie większość ludzi uczy się korzystać z nowych rzeczy, otaczać się „modnymi” przedmiotami.
Dla mnie jest to bardzo wymierne stwierdzenie;)
Nowe nie oznacza oryginalne, prawda?
Lubię się wyróżniać, ale wolę robić to z głową;)
W przyrodzie musi być równowaga. A niestety człowiek ciągle to zaburza … czuje się tak “naczelny” w świecie, że miażdży onaako formy życia, które istniały już przed nami. Nie jesteśmy pępkiem wszechświata. Zwracajmy na to Uwaga 🙂
Przepraszam Was za te wywody ale to, co robię skłania mnie często do takich refleksji …. Wracając do tematu …
Zobaczcie jak kolor i nieoczywisty design robi wnętrze 🙂
Pozwolę sobie na to, aby uzyskać i mam nadzieję, że są przekonani, że tak nieoczywistych rozwiązań i zainwestowanych we własne pokłady możliwości i kreatywności;)
Dziękuję Wam za uwagę i do następnego rupiecia!
Marta
Please follow and like us: